W tym tygodniu, mając wolny tydzień, przemierzałem polskie drogi z moimi dzieciakami, słuchając audiobooków. Szczególnie w pamieci została mi przypowieść o dzieciach, których najwspanialszym doświadczeniem wakacyjnym był czas, gdy pomagały innym.
Czasem myślę, że za mało mówimy o tym, jak ważne jest wspieranie innych i jak różne przyjmuje ono postacie.
Pomagamy, my lekarze, ludziom w rożny sposób, lecząc ich ciało lub duszę, niejednokrotnie lecząc jednym drugie.
Pomagajac odnajdujemy sens nabytej wiedzy i własnego człowieczeństwa, własnych dni, postępowanie tym niejednokrotnie odnajdujemy cel w życiu, który pozwala odczuwać radość, jakiej nie można dostarczyć w żaden inny sposób.
Dziś, chciałbym kilka słów poświecić pracy drogiej siostrze Annie. Pojechała ona do Afryki, wraz z innymi osobami do Kibeho w Rwandzie, których zadaniem była pomoc przy budowie domu kobiecie, której mąż jest w więzieniu, a ona została sama z trójką dzieci i nie ma własnego domu.
Kibeho, nadmienię, to jedyne miejsce w całej Afryce gdzie zostały zatwierdzone objawienia Matki Bożej Słowa.
Każdy ich dzień polegał na wyrobie cegieł, obrabianiu ich maczetą i budowie domu. W ostatnim czasie, gdy tak dużo mówi się o uchodźcach i ryzyku związanym z migracjami ludów. W ostatnich czasach, gdy bardziej straszy się nas, niż skłania do rozważań, co mogło być przyczyną emigracji, jest to krzepiący przykład.
Zapewne finansowe przesłanki migracji są, dla ludzi zamieszkujących Afrykę, najważniejsze. Pozostaje wieć otwartym pytanie, co możemy zrobić, aby pomoc tym ludziom tam na miejscu, by sprawić, że nie będą chcieli opuszczać ziemi ojców.
Może to myślenie życzeniowe, może to kropla w morzu, ta pomoc, jaka ofiarowali ludzie z Polski, ale została zorganizowana. Ale Była!
Jak wspominała siostra Anna, największe zdziwienie wśród miejscowej ludności budził fakt, że biali ludzie przyjechali, aby zbudować dom dla czarnoskórej rodziny. Według utartych opinii ludzi tam zamieszkujących, biali ludzie nie potrafią pracować i kojarzeni są tylko z bogactwem. Czy takie postrzeganie Europejczyków nie może stanowić dla ludności Afryki przyczyny migracji? Czy warto myśleć jak to zmienić i skorygować? Może Ci ludzie migrują migrując ze złudnym poczuciem, a gdy po wielu trudach docierają do Europy, rozumieją, że wpadli w sidła własnego nieuzasadnionego wyobrażenia.
Wracajac do samego pobytu, osoby pracujące przy budowie domu, codziennie były otoczone przez tlum gapiów złożonych głównie dzieci, dzieci ,które byty bardzo zagłodzone, jadły jeden posiłek raz na 3 lub 4 dni. Myślę, że fakt spożywania posiłku dwa razy w tygodniu, chyba najlepiej oddaje skalę ubóstwa w Afryce. Może krytykując tych ludzi, za to ze opuszczają swoją ziemie i w strasznych warunkach płyną do Europy, zechcemy choć na chwile pochylić się nad ich warunkami egzystencji.
Jak wspomina siostra Ania, w jej pamięć szczególnie zapadła „jedna mała dziewczynka, której dała cukierek. Włożyła go do buzi, wypluła na rękę potem włożyła cukierek do buzi znów wypluła na rękę i zaczęła lizać ta rękę na której wcześniej miała cukierek – ksiądz mi potem powiedział że tak chciała przedłużyć smak tego cukierka. pomyślałam ile marnuje się na świecie jedzenia, ile dzieci wybrzydza przy jedzeniu a tu spotkałam sie z tak ogromnym głodem tych ludzi”.
Wśród dzisiejszej nagonki i agresji dla ludzi migrujących z Afryki, zastanówmy się czasem, co nimi kieruje, dlaczego i do czego dążą i jak możemy im pomóc, bo pomagania to najpiękniejsze i najszlachetniejsze postępowanie człowieka.
Dodaj komentarz